Jak wyglądają moje wybory? Jak przebiegają moje decyzje? Gdzie jestem podczas ich podejmowania i co ważne… do czego one prowadzą w moim życiu? Co ma być na wylocie tej historii, w jaką się pakuję? Jaką obfitość tam buduję – świadomie lub nieświadomie?
Od wielu lat wraz ze wspólnikiem zadaję te pytania wielokrotnie w ciągu tygodnia. W minionych 3 latach uzyskaliśmy dzięki temu blisko 1 tys. intrygujących odpowiedzi. Bez mała 4 lata temu zaczęliśmy rozważać, testować i wdrażać podstawy programowe oraz koncepcję liceum, jakiego jeszcze w Polsce nie było. Złożyliśmy wnioski rejestracyjne i rozpoczynamy przygotowania do roku szkolnego, zaczynającego się we wrześniu 2016.
Wybór i decyzja…
…to podstawa naszych przemyśleń. Bynajmniej nie chodzi tu o zmorę rodziców, jaką ma być wybór szkoły dla dziecka, lecz o coś, co stoi twardo na horyzoncie życia. Wszyscy na to patrzą. Acz niewielu to widzi… Setki rozmów potwierdziły nasze przypuszczenia, że dziecko staje się przedmiotem rozmów, decyzji, wyborów – jak biznesowy projekt, co obnaża istotę braku relacji rodzica z podmiotem – młodym człowiekiem.
Bo czy istnieją jakieś kryteria szczęścia dla mojego dziecka?
O czym ono marzy, a czym się realnie interesuje?
Jakie kryteria stawia ono w codzienności?
Czy na tychże kryteriach opiera się jakaś strategia przeżyć, jakie chcę mu dostarczyć?
Czy znam bariery przejścia w kierunku… wymarzonej, przyszłej obfitości?
Bez zdumienia, acz z uważnością dochodziliśmy do wniosku, że blisko 80 proc. przyczyn niewłaściwych wyborów natury edukacyjnej i karierowej po stronie dzieci – to pogoń rodziców za urojoną obfitością w ich życiu. Około 20% to kwestie dysfunkcyjne i patologiczne.
Urojone obfitości biorą się z wyrażania poparcia nadmiarom materialnym. Deformują i zniewalają życiową satysfakcję z aktywów, osiągnięć czy dokonań. Pojawia się zafałszowany obraz sensu życia, który prowadzi do obfitości: zobowiązań, uzależnień, nieobecności, manipulacji… Służą one zawsze temu samemu: uznaniu i pieniądzom. Te dwa czynniki spowodowały więcej nerwic, neuroz i nieszczęść niż cokolwiek innego w tej dziedzinie. Skutecznie rozmywają świadomość faktycznej przyczynowości sukcesu osób, jakie zdarza nam się obserwować.
Co jest przyczynowym mechanizmem, fundamentem przyszłej samodzielności i spełnienia u nas ludzi? Czym odróżnia się kształcenie elit od kształcenia powszechnego…?
Koncepcja Liceum LifeSkills w Warszawie opiera się o odpowiedzi na te pytania. Po pierwsze, przyczynowym mechanizmem samodzielności i spełnienia jest portfel umiejętności praktycznych, a w konsekwencji ich poziom i jakość u osoby dorosłej. W portfelu jest 7 konkretnych umiejętności bazowych, ale o tym już w kolejnym odcinku.
Po drugie, wiedza ta jest znana elitom od kilku tysięcy lat i to, co odróżnia szkolnictwo elit od szkolnictwa powszechnego – to nie wystrój wnętrz, lokalizacja i wysokość opłat rocznych, lecz praca w utrudnionych warunkach, na trudnych tematach i słabym sprzęcie. Bez cienia cynizmu trzeba przyznać, że polskie kształcenie powszechne sprzyjałoby edukacji elit, gdyby nie istotna różnica. Elity w tradycji nie tylko europejskiej są przygotowywane do ról życiowych i sytuacji decyzyjnych, a nie tylko do zdawania testów. Studiowanie na wielu kierunkach to strata czasu, gdyż tam również nie rozwija się umiejętności praktycznych. Radę dają tylko wyjątki, na jakie wszyscy się powołują, ale nikt nie widzi przyczyny, tej systemowej. My zmieniamy podejście do egzaminu dojrzałości, tzw. matury. To nie tylko egzamin. To coś znacznie ważniejszego i sięgającego dalej, niż to, co „masowa produkcja seryjna” z tego zrobiła…
Był taki czas, gdy ciągle się spieszyłam. Na przykład jechałam tramwajem i chciałam, żeby on jechał jeszcze szybciej. Miałam ten pośpiech w sobie. I nagle pomyślałam: „Zaraz, dokąd ja się tak śpieszę? Przecież na końcu czeka na mnie trumna…” Danuta Szaflarska
Felieton ukazał się w magazynie Businessman.pl (grudzień 2015).